Forum PFB Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Veller Quest RPG
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 146, 147, 148, 149, 150  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum PFB Strona Główna » Gry Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Veller Quest RPG
Autor Wiadomość
Tony



Dołączył: 04 Lis 2007
Posty: 557
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Biore proszek magiczny proszek (+zwoje i materialy do ich produkcji jesli tam sa) a potem zagladam pod obrazami oraz probuje przesunac regal o kilka centymetrow by sprawdzic czy sa tam skrytki (jasli czyczuje cos magicznego w stercie z zelastwem to to zabieram). Po tym wszystkim chop na gore i powtarzam rutyne poszukiwawcza ale przet tym poswiece chwile i przejze na szybko ksiazek ktore wygladaja na nie naruszone przez plomienie i dym.


Ostatnio zmieniony przez Tony dnia Czw 0:08, 10 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
Czw 0:03, 10 Lis 2011 Zobacz profil autora
Souler



Dołączył: 10 Mar 2008
Posty: 2577
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Goleniów

Post
-Daj mi spokój do jasnej cholery... Zobacz kto to, a jeśli nikt ważny, strzelaj, a potem pytaj.
Czw 17:41, 10 Lis 2011 Zobacz profil autora
Stephiroth



Dołączył: 05 Lis 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zadupia

Post
Pokazuje innym tam to miejsce i nakazuje odwrót.
Pią 0:48, 11 Lis 2011 Zobacz profil autora
Akamai



Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 1527
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: mam wiedzieć?

Post
Taddeo, Rayina
Wziąłeś te przedmioty.
W stercie z żelastwem raczej nie było niczego magicznego. Za ramami obrazów widziałeś tylko jaśniejsze fragmenty ściany, ocalone przed ogniem i dymem.
Odsunąłeś regał i zobaczyłeś znak symbolizujący nekromancję. Wyczuwałeś tu dziwną aurę, jakby gdzieś w pobliżu odpoczywała śmierć. Jednak ściana raczej nie zawierała tajnych przejść, bo sprawdziliście to dokładnie.
Wziąłeś do ręki jedną z książek. "Ludzie i nieludzie", tak się nazywała i opisywała anatomię ludzi, krasnoludów, elfów, gnomów, niziołków, współczesnych orków (bardzo różniących się od tych, którzy stąpali po ziemi jakieś 400 lat temu) oraz dawno wytępionych niebianinów i kotoczłeków.
Zauważyłeś, że wszystkie książki były nienaruszone. Zupełnie jakby były chronione przed magią, a przynajmniej przed magicznym ogniem. Z ciekawszych rzeczy znalazłeś też cienką książkę o nekromancji, duże tomisko o legendarnych magach i księgę o czarach wyższej klasy.
Przypomniałeś sobie, że gdy mag uciekł, a wy zostaliście w wieży, jedna z szaf z książkami, do której podszedł Souler, buchnęła ogniem i została doszczętnie spalona w mgnieniu oka. Być może tam mag miał najważniejsze księgi...
[Tak jak poprzednio, napisz czy coś stąd zabierasz.]
Na drugim piętrze była wielka pracownia alchemiczna. Niestety, większość przyrządów i substancji została spalona. Stół był wywrócony, alembiki i probówki rozbite. Twoją uwagę zwróciły moździerze z mączką kostną. Wyglądało na to, że fragmenty trupów mag wykorzystywał też do tworzenia mikstur. Znalazłeś kilka zachowanych cieczy, ale nie znałeś ich przeznaczenia. Na ziemi leżała również dziwna, zielona substancja, która mogła być ektoplazmą (jeśli ektoplazma istniała). Niczego więcej tu nie wyszukaliście.
Na ostatnim piętrze znajdowały się ciemne drzwi. Ostrożnie je otworzyliście, a waszym oczom ukazało się potężne, prawie okrągłe pomieszczenie. W ściany były wbudowane kolejne drzwi. Dużo drzwi - było ich kilkanaście. Mniej więcej pośrodku sali stał spory stół, zawalony zwojami papieru. Na przeciwległym końcu sali zaś z ziemi sterczały trzy dźwignie.
Wszędzie wyczuwałeś podrygi magii. Nie tylko dziwnej, obcej ci magii, ale też takiej, która ma związek z teleportami.
- Co to za miejsce...? - powiedziała cicho Rayina. - Nigdy nie widziałam czegoś podobnego.
Co robicie?

Souler
- Dobra, co ty taki nerwowy nagle? - syknął Gharn, wyłażąc niezgrabnie z łóżka. Usłyszałeś, jak podnosi swój młot, mija twoje łóżko i podchodzi do okna. Stanął obok szyby, tak by nikt z zewnątrz nie mógł go zobaczyć. I czekał.
I nie musiał stać długo, bo znowu coś stuknęło cicho w szybę. Krasnolud lekko wychylił głowę i wydał dziwny dźwięk, oznaczający u niego zdziwienie.
Wtedy zdenerwowałeś się jeszcze mocniej, bo Gharn otworzył okno, a do pokoju wdarł się brutalnie trzaskający mróz.
- Chodź, kicia! - szepnął krasnolud.
Zobaczyłeś, że zamyka on okno, a w rękach trzyma ciemnego kota. Nawet stąd słyszałeś jego mruczenie.
- No co? Lubię koty. - oznajmił Gharn, ściskając zwierzę.
Kot nagle się wyrwał i wylądował miękko na ziemi. Wskoczył na twoje łóżko, a w jego oczach było coś... ludzkiego.
Co robisz?

Stephiroth
Bran zaklął i pobiegł w stronę Althenora. Dagen zrobił to samo, uporawszy się z leżącym potworem.
- Trzeba go jakoś podnieść - sapnął Bran. - Alt! Dawaj! Wstawaj chłopie, będzie dobrze. Wstawaj!
Bran wziął go za ramiona, Dagen chwycił za nogi. W tym momencie podbiegł jeszcze jeden humanoid. Bran ostrzegł towarzysza, a ten znów obnażył miecz i odchylił się, odbijając włócznię przeciwnika. Dagen ciął, ale biały potwór zasłonił się drzewcem broni. Wtedy Bran wbił mu sztylet tam, gdzie powinno być serce. Wróg zacharczał i przewalił się na bok. Szybko go dobili i znów zajęli się Althenorem.
W tym czasie kolejne postaci zbliżyły się na tyle, że byliście już pewni, że to takie same istoty, jak te przeklęte futrzaki.
- Zostawcie - wybełkotał Althenor. - Nie przeżyję.
- Nie chrzań! - warknął Dagen i wspólnymi siłami wsadziliście rannego na konia. - Ja będę go asekurował. Na koń!
Dosiedliście wierzchowców i zaczęliście odwrót. Potwory były już naprawdę blisko. Któryś z nich rzucił włócznią, ale na szczęście chybił. Gdybyście szli pieszo, nigdy już byście nie opuścili tego lasu.
Jechaliście prawie galopem, na tyle, na ile pozwalała budowa lasu, a Dagen, podpierający półprzytomnego Althenora został trochę z tyłu. Białe postaci zlały się z gęstą mgłą, zakrywającą dalsze tereny przeklętego lasu...
Resztę dnia jechaliście na około, omijając szerokim łukiem miejsce, gdzie odbyła się walka.
Althenor trzymał się słabo. Rana była głęboka i ciągle krwawiła. Istniało też ryzyko zakażenia. Jednak tutaj nie było jak opatrzyć towarzysza, tym bardziej że znikąd mogły się pojawić następne bestie. Phantie co prawda dał rannemu wypić zawartość niewielkiej probówki, co miało mu niby pomóc w zniesieniu bólu. Bran od czasu do czasu podawał przyjacielowi wodę, a Dagen cały czas pomagał mu jechać. Jedyne, co zrobiliście z raną, to obwiązanie jej kawałkiem płaszcza Brana, by choć trochę zatrzymać krwawienie.
Pod koniec dnia wyjechaliście z bagien, a gdy zupełnie się ściemniło, las się urwał. Teraz jechaliście przez niewielkie łąki, przerywane czasem przez krótkie pasma bezlistnych drzew. Mgła opadła, jazda była możliwa, chociaż prawie nic nie widzieliście w tych ciemnościach - niebo było zachmurzone.
- Nie zbaczajcie z trasy. Któryś odjedzie dziesięć metrów od grupy i już nie zobaczy pozostałych. - mówił Dagen. - Światła lepiej też nie palić, bo niewiadomo, jakie cholerstwo znowu nas może zaskoczyć.
Gdy jeszcze nie było pólnocy, znaleźliście miejsce na odpoczynek. Na boku bardziej cywilizowanej drogi ułożyliście pospiesznie zebrane gałęzie i wspólnymi siłami rozpaliliście ogień.
- Słabo się pali, ale musi wystarczyć - mruknął Bran.
Althenor czuł się coraz gorzej. Nic nie mówił, tylko chrypiał i kaszlał krwią.
- Trzymaj się, bracie - odezwał się ponuro Dagen. - Jeszcze trochę i będziemy w wiosce, a jak Tehhas da, to i do Ordavel jutro dojedziemy.
Mimo głodu i zmęczenia, od chwili walki odzyskałeś 18 many.
Phantie przypomniał sobie o jeszcze innej, tym razem łatwopalnej miksturze, którą miał gdzieś w plecaku. Po chwili płomień nieco się ożywił, dając trochę więcej ciepła.
- Ja będę pilnować Alta - oznajmił Dagen. - Jak ktoś chce, to niech mi pomoże wartować, bo padam na twarz. - to było jego pierwsze okazanie zmęczenia czy zwątpienia odkąd go poznałeś. - Stephiroth, czy jak ci tam.. możesz zrobić coś... magicznego, żeby mu pomóc?
Co robisz?


Ostatnio zmieniony przez Akamai dnia Sob 1:08, 19 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
Sob 1:08, 19 Lis 2011 Zobacz profil autora
Souler



Dołączył: 10 Mar 2008
Posty: 2577
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Goleniów

Post
-Hmmm... Skoro to kot, to możemy go przygarnąć. Weź mu coś do żarcia daj.
Sob 9:17, 19 Lis 2011 Zobacz profil autora
Akamai



Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 1527
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: mam wiedzieć?

Post
Jeszcze nie dokończyłeś tego zdania, a kot nieoczekiwanie urósł i w ułamku sekundy zmienił niepłynnie swój kształt... na ludzki.
Przed wami stała teraz piękna kobieta ubrana w przydługą zieloną szatę, na którą opadały proste blond włosy. Gharn aż wrzasnął i odskoczył, gdy zobaczył tą przemianę. Uniósł młot do góry i już miał nim uderzyć w kobietę, ale ta odezwała się przyjaznym głosem:
- Spokojnie! Spokojnie. Wybaczcie za to najście, ale jestem od Helbrona, którego ponoć znacie... - obracała głowę w lewo i prawo, bacznie was obserwując, a jej włosy wirowały z każdym obrotem. - Musiałam was odwiedzić w ten sposób, bo sprawa jest nagła. Zechcecie mnie wysłuchać, czy najpierw pobijecie biedną czarodziejkę młotami?
Nie 12:54, 20 Lis 2011 Zobacz profil autora
Souler



Dołączył: 10 Mar 2008
Posty: 2577
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Goleniów

Post
-Nie mam młota. Mów, byle szybko.
Nie 13:13, 20 Lis 2011 Zobacz profil autora
Stephiroth



Dołączył: 05 Lis 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zadupia

Post
- mogę spróbować, lecz nie obiecuję że od razu wstanie na nogi. - mówię to, po czym używam leczenia ran na nim.
Nie 23:23, 20 Lis 2011 Zobacz profil autora
Tony



Dołączył: 04 Lis 2007
Posty: 557
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Biore jakas mala ksiazke , wywalam z niej kartki i wkladam na ich miejsce ksiage o nekromancji, biore tez ksiege o wyzszym czarami.

- Nie dobrze, wyglada na to jest to ze bya to droga ucieczki maga - przygladam sie przez chwile papierom - Nie znam tego rodzaju magii, jednak cos mi mowi ze lepiej odejsc od tego ustrojstwa niz wlaczyc jakas pulapki, przepraszam ze narazilem nas na prozno -
Wto 19:22, 22 Lis 2011 Zobacz profil autora
Akamai



Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 1527
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: mam wiedzieć?

Post
Souler
- Jak ja, cholera, nie ufam tym magom! - wycedził przez zęby Gharn, niby cicho, ale tak, by kobieta to usłyszała.
Ona, ignorując krasnoluda, zabrała się za wyjaśnienia.
- Jak powiedziałam, przysłał mnie Helbron. Mam wam przekazać, że niejaki Mikhail, jego wierny sługa i szpieg, zaczerpnął trochę informacji w Oxyrze i dowiedział się o miejscu więzienia waszych kompanów - tutaj magiczka dotknęła ręką czoła, usiłując coś sobie przypomnieć. - Karrna i Elladana. Jednak Helbron ostatecznie nie zdołał się dowiedzieć o tym miejscu, bo coś zakłóciło magiczny kontakt. Samo wytworzenie takowego jest bardzo wyczerpujące, a Helbron usiłował ponowić połączenie kilkakrotnie, ale bez skutku... Jak więc widzicie, w tych czasach szpieg siedzi na szpiegu. Próbowano wytropić źródło zakłóceń, ale bariera blokująca ognisko czaru była zbyt mocna. To musiał być ktoś albo coś potężnego umysłem.
- Ktoś, a zapewne ten Nusair czy Erdamon, nie chce, żebyśmy znaleźli chłopaków. - stwierdził niepotrzebnie zaintrygowany Gharn. - Dlaczego aż tak im na tym zależy? Ech, przynajmniej istnieje szansa, że Karrn i Elladan żyją.
- Nie wiem, nie jestem zbyt wtajemniczona w całą sprawę - odparła kobieta. - Mówię tylko to, co miałam zapamiętać, potraktujcie mnie jako posłańca.
Helbron dowiedział się, że Mikhail przebywa teraz w świątyni Omnisusa, co dwa miesiące przyjeżdża tam na ponad tydzień i pomaga kapłanom we wszelkich sprawach. Dlatego wasz znajomy mag zasugerował, byście udali się jak najszybciej do tej świątyni i tam porozmawiali z Mikhailem.

[Korzystając z własnej wiedzy, umieściłeś na wyimaginowanej mapie położenie świątyni. Znajdowała się na zachodniej granicy Varnlandu, na obrzeżach lasów, które można było uznać jeszcze za elfie, bo należały do tej samej grupy, ciągnącej się setkami mil w państwie długouchych.
By dostać się do świątyni Omnisusa z Shozaardu, wystarczyło jechać dokładnie na zachód przez jakieś sześć dni. Stamtąd do granicy Oxyru były niecałe trzy dni drogi.]
- Coś mi śmierdzi ta sprawa... - powiedział dziwnym tonem Gharn i poszedł zapalić świeczki, by trochę odgonić mrok.
Co robisz?

Stephiroth
Rzuciłeś zaklęcie na rannego. Bran i Dagen bacznie przyglądali się niebieskiemu ciepłu, wnikającemu w ciało towarzysza. Ten jęknął cicho, sapnął, a potem jego oddech powoli się wyrównał.
Tracisz 10 many.
Wojownik usnął, ale szybko zaczął krztusić się krwią. I tak kilkakrotnie jego sen był przerywany przez napady krwawego kaszlu.
Bran na chwilę odszedł od marnego ogniska i wrócił z kilkoma gałązkami. Dołożył do ognia, który niechętnie na nie wpełznął. Dagen siedział, grzebiąc pięknym mieczem w śniegu i patrząc w nieokreślony punkt szklanymi oczami. Powiedział, że powartuje, a wam kazał się zdrzemnąć. Ogarnięci zmęczniem, zasnęliście prędko.
Althenor zmarł w nocy.
Gdy Dagen was zbudził i o tym poinformował, Bran się załamał, odszedł od dogasającego ogniska i ruszył wgłąb lasu. Daleko jednak nie mógł przejść. Szarpany przez spazmy płaczu, oparł się o losowe drzewo i opuścił nisko głowę, po czym złapał się nerwowo za siwe włosy.
A Dagen znów siedział i patrzył w bezruchu w ziemię. Po jego policzku nie popłynęła żadna łza, choć było po nim widać, że bardzo chciałby, by to się stało. Jedyne, co go od tego powstrzymywało, to ból w zranionym boku, przez który zaciskał mocno zęby.
Phantie nie odezwał się żadnym słowem do Brana i Dagena - nie było sensu. Co miał powiedzieć? Że jest mu przykro? I co by to dało?
Rano Bran wrócił do miejsca noclegu i zaczął pakować swoje rzeczy. Dagen poszedł w jego ślady. Wzięli wszystko poza przedmiotami Althenora.
- Ciała nie zakopiemy - odezwał się Dagen, ledwo powstrzymując załamanie głosu. - Zbyt zmarznięta ziemia... nie spalimy go też... - i znów pozostałe słowa utknęły mu w gardle jak twarda gruda.
- Zostawimy więc go tutaj. - powiedział Bran i wytarł oczy, ze świstem wciagając powietrze. - Podzielimy się jego przedmiotami. Wszyscy z nich ostatnimi czasy korzystaliśmy, przydadzą się i w przyszłości. Na pewno by chciał, żebyśmy ułatwili sobie podróż jego ekwipunkiem.
- Kiedyś, jak jeszcze mieliśmy po dziesięć może lat - odezwał się zmienionym głosem Dagen. - nie chciał mi pożyczyć swojego sztyletu, który był mi potrzebny. Cały Alt. Pobiliśmy się trochę. - uśmiechnął się ponuro i szybko otarł łzę, wydostającą się na wolność. - Jak na ironię.
Co robisz?

Taddeo
[Wziąłeś księgi.]
- No, trudno. Zawsze warto było spróbować. I tak się obłowiłeś, nie? - Rayina uśmiechnęła się lekko. - Szkoda, że sama nie znalazłam tu wiele dla siebie. Co do tego miejsca... nie wiem do czego może służyć całe to pomieszczenie. Tak jakby każde drzwi mogły być teleportem do innego świata, czy coś w tym stylu.
To wychodzicie z wieży?


Ostatnio zmieniony przez Akamai dnia Pią 18:34, 02 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Pią 18:31, 02 Gru 2011 Zobacz profil autora
Souler



Dołączył: 10 Mar 2008
Posty: 2577
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Goleniów

Post
-Dziękujemy za informacje. Gharn, i tak musimy poczekać na resztę, wtedy wspólne zdecydujemy.
Sob 9:44, 03 Gru 2011 Zobacz profil autora
Tony



Dołączył: 04 Lis 2007
Posty: 557
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
-Jesli chcesz to moge ci stworzyc ognisty miecz jak dojdziemy do jakiegos wiekszego miasta- no to wychodzimy

Akamai czy moglbys wywalic te buteleczki ze straganu i dodac uzbierane przedmioty?


Ostatnio zmieniony przez Tony dnia Sob 11:59, 03 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Sob 11:58, 03 Gru 2011 Zobacz profil autora
Stephiroth



Dołączył: 05 Lis 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zadupia

Post
Starczy mi many na ożywienie zmarłych?
Sob 19:49, 03 Gru 2011 Zobacz profil autora
Akamai



Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 1527
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: mam wiedzieć?

Post
[Taddeo - które buteleczki usunąć? Te z nieznaną zawartością?]

Souler
- Dobra, ale jeśli znowu zboczymy z trasy - odrzekł krasnolud. - to po raz kolejny przedłuży nam się droga do Oxyru, a Rayina się od nas odłączy i pojedzie dalej na północ. No, ale wygląda na to, że lepiej zaryzykować i odwiedzić tą świątynie niż iść szukać ich na ślepo.
Magiczka odezwała się znowu:
- I jeszcze jedno. Helbron powiedział, że ktoś chce was wykończyć i miał na myśli typów w brązowych płaszczach, z którymi już się ponoć spotkaliście. Prosił, byście na siebie uważali. Możecie być też zagrożeni ze strony skrytobójców, więc nie spodziewajcie się zawsze otwartej walki z tymi, którym zaleźliście za skórę. Ktoś, kogo byście o to nigdy nie podejrzewali, może być szpiegiem...
I jeszcze na temat polityki. Jest już niemal pewne, że gdy tylko puszczą śniegi i ustąpią błota, zacznie się wojna. Wojsko Horvengardu zajęło niemal całą Wyspę Środkową
[wyspa między waszymi kontynentami] - Mają bliżej do nas i tam do portów zaciągają już galeony z ich kontynentu.
- Cholera, to muszą być najświeższe wieści! - zdumiał się Gharn.
- Tak, i wątpię by choć połowa Varnlandu o nich wiedziała.
- Ja na miejscu Horvengardu atakowałbym teraz, póki zima mocno trzyma. Co tam śniegi! Nie wszędzie jest ich tyle, że się przejechać nie da, a w oblężeniach by zbytnio nie przeszkadzały. Kto wie, ile będą trwały roztopy! Pamiętam, że bywało i tak, że wozy zakopywały się po uszy w błocie aż do połowy lata!
- Horvengard woli być ostrożny. Zimą trudniej przewozić zapasy, a chce je pewnie wykorzystać jak najwydajniej.

Taddeo, Rayina
- Naprawdę potrafisz zrobić coś takiego? - zdziwiła się z uśmiechem.
Doszliście do wyjścia. Gdy otworzyliście powoli drzwi, z ulgą stwierdziliście, że w pobliżu nie ma strażników, a ten zaczarowany wciąż śpi w najlepsze.
Wróciliście do karczmy. Otworzyliście wasz pokój, a gdy weszliście do środka, stwierdziliście że jest w nim o jedną osobę za dużo. Gharn i Souler rozmawiali właśnie przy skąpym świetle księżyca i świecy z jakąś bardzo ładną blondynką ubraną w długie zielone szaty, skrywające jej pozostałe kształty. Wszyscy spojrzeli na was.
- To tylko magiczka z wiadomościami od Helbrona - wyjaśnił szybko krasnolud.
Co robicie?

Souler
Do pomieszczenia weszli właśnie Taddeo i Rayina. Gharn wytłumaczył im obecność obcej kobiety w waszym pokoju.
Co robicie?

Stephiroth
Niestety, ale masz o wiele za mało many życia. Znaczna jej większość została użyta przy ożywieniu Loreda.
Zobaczyłeś, że Bran układa zwłoki Althenora do pożegnalnej pozycji. W dłoń martwego towarzysza włożył jego długi sztylet, a obok, wzdłuż ciała, położył buzdygan.
Robisz coś konkretnego?


Ostatnio zmieniony przez Akamai dnia Sob 23:34, 03 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Sob 23:21, 03 Gru 2011 Zobacz profil autora
Souler



Dołączył: 10 Mar 2008
Posty: 2577
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Goleniów

Post
-Mag to mag, chyba się nie odmienia... Ja wracam do wyra, cholera, nocy nie można spokojnie spędzić... Mogłem zostać w domu jak była okazja...
Nie 0:36, 04 Gru 2011 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum PFB Strona Główna » Gry Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 146, 147, 148, 149, 150  Następny
Strona 147 z 150

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin