Forum PFB Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Przegrana Historia

 
Odpowiedz do tematu    Forum PFB Strona Główna » Tekst Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Przegrana Historia
Autor Wiadomość
Shelaka



Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post Przegrana Historia
Mój drugi FF jak widać została tylko postać Shelaka



Rozdział I

Cytat:

Potężny podmuch wiatru uderzył po raz kolejny

Gorzki smak powietrza wypełniał nozdrza wojowników

Matoranie, członkowie Zakonu ginęli w mgnieniu oka

Losy Metru nui były przesądzone

To był ostatni bój Shelaki


Shelaka stał patrząc jak Rakshi "wlewają" się do koloseum. Łzy leciały mu z oczu - przegrali, Metru nui przegrało. Obok niego walczył Opok jego przyjaciel, z którym razem obsadzili materiały wybuchowe na Artidaxie. Shelaka odniósł cieżkie rany mimo to nie przestał bronić ostatnich matoran. W koloseum zostało ich ok. 700 . Opok i Shelaka mieli zginąć właśnie za nich. Niektórzy matoranie znaleźli Exo-toa i uruchomili je Shelaka kazał wyprowadzić mechaniczne zbroje aby matoranie zaczęli nimi kierować. Exo-toa było ok. 50.
- Jak ci na imię - zapytał Shelaka najbliższego ko-matoramnina który dowodził reszcie.
- Crasiv panie!
- Wiesz że zginiemy - rzekł Tytan.
- Tak - powiedział matoran - ale jak słodko umierać za ojczyznę i Mata-nui'ego!
- Słusznie! - zagrzmiał Opok a później dodał do wszystkich matoran - umrzemy za wolność Metru nui i Wielkiego Ducha!
Wtedy siłacz począł biec w kierunku Rakshi, za nim Shelaka i matoranie. Armia obrońców koloseum wzniosła krzyk "Za Wielkiego Ducha!". Shelaka krzyczał ze wszystkich sił. Rakshi nie zważały na to, Shelaka miał zamiar pokonać ich jak najwięcej. Każdy krok przypominał mu historię jego życia. Zadał pierwszy cios jednak został odparowany i odparty kontratakiem. Shelaka odtrącił dzidę Rakshi i zadał mu precyzyjny cios w głowę Rakshi upadł i już się nie ruszył. Shelaka zabijał Rakshi jakby były
to kopie Teridaxa którego tak nienawidził. Wydawało mu się, że wszędzie słyszy jego głos - ponury śmiejący się z tego jak wielką rzeź sprowokował. Bitwa narastała dalej wszędzie wokół widać było trupy: Rakshi - zmiażdżone ciosami elektrycznymi, Mieczem Toporowym Shelaki, Maczugą Mocy Opoka; Matoran - wyrżniętych w pień, leżała ich tu spora liczba. Shelaka w obliczu śmierci stracił rachubę czasu i ilu położył wojowników. Bitwa nie okazywała że miałaby się kiedykolwiek skończyć. Nagle na arenie koloseum pojawił się Exo-toa i począł wchłaniać Rakshi coraz bardziej się powiększając. To był Teridax.

Shelaka wiedział, że bitwa musi się kiedyś zakończyć spojżał w oczy swemu największemu wrogowi, a Makuta przemówił:
- To już koniec matoranie! Bitwa jest rozstrzygnięta! Ja mam nowe ogromne ciało i mnóstwo Rakshi do pomocy! Teraz czas na wybór matoranie! Wy też się zastanówcie Tytani! - skinął głową na Shelakę i Opoka - Macie dwie możliwości. Albo zostaniecie tutaj i będziecie pracować dla mnie - na jego stronę przeszło dwóch matoran - Albo zostaniecie tutaj będziecie walczyć i umrzecie. - Makuta zyskał tymi słowami kolejnych piętnastu matoran - Nie jestem złym Wielkim Duchem!
- Te słowa do nich nie przemówiły - warknął Shelaka - naucz się, że do matoran przemawiają czyny bardziej niż słowa i groźby!
- Chcesz ich nakłonić do samobójstwa czyli podjęcia się się walki przeciw mnie?! - zagrzmiał metaliczny głos Exo-toa.
Żaden matoran nie uwierzył już w Teridaxa.
- To koniec Teridax nie wiem z kim i jak ale to koniec! - krzyknął Shelaka - Zabić makutę!!
- Zabić makutę - ryknął Opok.
"ZABIĆ MAKUTĘ" - krzyknęli wszyscy zebrani matoranie. Uderzyli na armię Taridaxa z wielką potęgą.
- Trudno - powiedział wróg - wszyscy zginiecie.
Wojsko Rakshi znów uderzyło rozpoczęła się ostatnia wojna, w której walczyli matoranie. Wróg miał przewagę siły i mocy. Cała potęga brała się z mocy Teridaxa. Shelaka zabijając 5 Rakshi posunął się bliżej Wielkiego Tytana - Teridaxa. Żal za śmierć przyjaciół pozwalał mu brnąć w stosie trupów chociaż nie miał na nic siły. "Muszę go zabić - pomyślał Shelaka - muszę!" Zabił kolejną niezmierzoną chmarę Rakshi gdy zrozumiał, że w tej bitwie matoranie na pewno przegrają i że nie ma sensu tracić siły na bicie się z Teridaxem. Opok użył mocy grawitacji robiąc wyłom w murzę koloseum przez który matoranie zaczęli uciekać. Tytan pilnował szeregu matoran aby nic im się nie stało. Shelaka tymczasem walczył i odpierał ataki Wielkiego Tytana. Zblokował uderzenie włócznią w głowę ok. setka matoran wydostała się już z koloseum. Tytan zamachnął się i odciął rękę wielkiego robota. Na chwilę popatrzył w tył na matoran. To był jego fatalny błąd. Teridax porwał go i rzucił nim o ścianę. Wysoki tytan przez oczy pełne łez zobaczył dramatyczną scenę. Makuta uderzył dyskiem elektryczności w matoran.

Dysk zbliżał się i zbliżał

Opok w końcu go zauważył

Tytan skoczył osłaniając matoran



Zginął na miejscu. Teridax mocą grawitacji zamknął wyłom w murzę, i zaśmiał się. "OPOK NIE" - krzyknął Shelaka spojrzał na zniszczoną kanohi Garai - maskę grawitacji. Shelaka uwolnił w sobie nową siłę i stworzył ogromną kulę elektryczności tak, że pochłonęła ciało Niechcianego Wielkiego Ducha.

Po czym tytan padł na kolana i . . . . . . .



Rozdział II

Cytat:

Miesiąc temu . . .

- Dziwię się tobie Shelaka - powiedziała Helryx - jako lider jesteś zdecydowany mocny i potrafisz utrzymać swoje emocje na wodzy, ale jak musisz być poddanym kogoś robisz się złośliwy!
- Powiedziałem tylko, że na własne oczy widziałem Artahkę i żebyś nie truła Toa, że nikt taki nie istniał nigdy - Shelaka posłał jej zawadiacki uśmiech.
- Za ten czyn będziesz musiał walczyć w innym terenie niż chciałeś hmm . . . może pójdziesz do - zrobiła zgryźliwą minę - obstawisz materiały wybuchowe na wyspie Artidax – tam też zostaną sprowadzone Visoraki, cała horda.
- To niesprawiedliwe przywołujesz mnie z samego środka bitwy żeby się na mnie wkurzać i dać mi idiotycznie banalną misje?!
- Właśnie tak Shelaka, właśnie tak - Helryx uśmiechnęła się - a teraz odpowiedz czy wyruszysz w podróż? Nie mogę czekać zaraz wyjeżdżam na Xię chcę przejąć dowództwo nad Mrocznymi Łowcami.
- Będziesz walczyć na ich czele? - spytał ją tytan.
- Sądzę że nie będzie to potrzebne The Shadowed One się nimi zajmie ja tylko wydam mu rozkazy, ale nie zmieniaj tematu wyruszysz czy złamiesz rozkaz?
Zapadła głucha cisza. Znajdowali się w ogrodzie na Daxii centrum Zakonu Mata nui. Wiał lekki wietrzyk słońce wznosiło się wysoko nad horyzontem. Shelaka jeszcze raz popatrzył na Toa wody - tyle by dał żeby puściła go do walki z wrogiem jednak sam wiedział, że był prawie jedynym agentem Zakonu który został Helryx. Reszta wojowników była rozproszona.
- Wyruszysz?!
- Tak.
- Pójdzie z tobą Opok więc nie będziesz się nudził!
- Dobrze! znajdę go i mu przekażę tą wiadomość - rzekł Shelaka
- Cieszę się! Tylko nie umieraj mi w tej wojnie - zaśmiała się jak młoda matoranka.
- Nie zginę, zostanę dopóki będę potrzebny! - Shelaka odblokował krycie uczuć, jedną z mocy swej maski, i również odwzajemnił uśmiech - ale dziś piękna pogoda co ty na to Toa Helryx żebyśmy razem pobiegli do domu Opoka.
Ona tylko kiwnęła głową i ruszyli. Biegli wśród ogrodów siedziby Helryx, słońce grzało pięknie. Wdzieli Drzewa, które posadziła tu Helryx. Przypomnieli sobie czasy gdy nie było wojny, kiedy odkrywali nowe lądy, ochraniali matoran. Shelaka i Helryx mieli podobne charaktery - oboje nie chcieli aby wojna trwała wiecznie. Chcieli być razem - wiedzieli to podświadomie. Wybiegli z domu Helryx, minęli rezydencje Axonna - mały domek z mieczami opartymi o drzwi i dobiegli do miejsca, z którego widać było morze. Wybiegli na plażę Shelaka. Wiatr wolności wiał lekko. Dwoje herosów poczuło się jakby byli wolni od wojny, nieszczęścia i smutku. Na chwilę wbiegli do morza ochlapali się i dalej plażą pobiegli hen gdzie była chatka Opoka.
Opok siedział na krześle ostrząc kawałek protostali o kamień. "Stuk, Stuk" - ktoś chciał wejść. Opok siedział tu od czterech dni, a że jego rasa słynie z przyzwyczajania się do różnych rzeczy niezwykle łatwo to też zdziwił się bardzo, że ktoś do niego zagląda.
- O Shelaka i Helryx - zawołał donośnym głosem otwierając drzwi - gdzie wyście byli? - wskazał na ich mokre zbroje.
- W morzu - ucięła Helryx.
- RAZEM?! - dopytywał się gruby tytan.
- Musimy Cię poprosić o przysługę - powiedział Shelaka.
- Nie przerywaj, całowaliście się? - spytał Opok.
- OPOK! Nadal jesteś moim podopiecznym - przypomniała mu Helryx.
- Przepraszam.
- Dobrze, więc ty i Shelaka pójdziecie na Artidax obsadzić tam materiały wybuchowe!
- Spokojna głowa, zrobię to a teraz odpowiadajcie na moje pytania . . . - tytan urwał bo Shelaka i toa wody wyszli z jego chatki.
Mrucząc pod nosem, coś co mogło znaczyć: "Taka jest dzisiejsza młodzież", usiadł na krześle i zajął się ostrzeniem sztyletu ostrzałką, którą dostał od Axonna.
Shelaka i Helryx siedzieli na plaży i patrzyli na zachód słońca.
- Kiedy ta wojna się skończy - zapytała.
- Kiedyś musi się skończyć - rzekł tytan.
Uśmiechnęła się. Pocałował ją.


Rozdział III

Cytat:

Po bitwie o Metru-nui


Shelaka znajdował się pod wodą, nie wiedział jak, nie wiedział czemu i co go tutaj zaprowadziło. Był w Dole. Ni śniło mu się spojrzał jeszcze raz za siebie czy nikogo nie ma i zaczął płynąć. Mijał skały i góry. Widział opuszczone jaskinie parę morskich Rahi i nic poza tym. Chciał odnaleźć Helryx więc szukał Qrantela wszechwiedzącą bestie, której można było zadać jedno pytanie. Cały problem leżał w tym, że żeby zadać swoje pytanie potwora wpierw trzeba było pokonać. Do tego Rahi udawali się albo odważni albo zdesperowani - i taki właśnie był Shelaka.
Tytan do Dołu udał się zaraz po ucieczce z Metru-nui. Zaraz po jego omdleniu miasto zostało w ciągu pół godziny zdobyte. Gdy się ocknął Shelaka miał tylko czas aby uciec - nie zabrał stamtąd dodatkowej zbroi ani ekwipunku. Przemierzał ryzykowne głębinowe więzienie w starym, zniszczonym pancerzu, z Mieczem Toporowym, z którym już prawie się nie rozstawał. Był zmutowany, dziwił się, że jeszcze żył. Wszedł do wody nie mając hełmu, dzięki któremu można oddychać pod wodą, jednak jego rasa (ta sama co Brutaki) była częściowo odporna na mutagen toteż Shelaka zmienił się tylko niewiele. Jedynie mógł oddychać w wodach Dołu. Teraz działał na własną rękę - próbował odnaleźć Toa wody. Shelaka nie miał już komu służyć. Nie było już Zakonu Mata-nui - członkowie byli rozproszeni po całym wszechświecie. Nie mógł dołączyć też do Toa - była ich niewielka liczba i tak jak jego niedawna organizacja działali w rozsypce. Nie myślał nawet o tym aby pracować z matoranami lub dla Teridaxa. Makuta był przez niego znienawidzony, a matoranie za słabi by stawić jaki ktokolwiek opór. Jedynym stosownym wyjściem było iść na własną rękę do Dołu lub poszukać wsparcia i zjednoczyć potężniejsze istoty. Po udaniu się do Qrantela chciał odnaleźć Hydraxona - Dekara. Shelaka chciał też odszukać Jerbraza aby zyskać potężnego sprzymierzeńca. Lecz na razie jedynym jego zadaniem było odnalezienie i (jeśli to konieczne) oswobodzenie Helryx.
Shelaka znalazł niewielką jaskinie. Tam też podpłynął z zaczął w niej szukać śladów potwora morskiego, którego szukał. Nie było tu nic oprócz trupa matoranina, którego Shelaka ocenił na śmierć od miecza. Wróg którego szukał miał ostrą maczugę więc matoran nie był dobrą poszlaką. Ponownie rozpoczął podwodną wędrówkę. Ominął wielki głaz dostając się na otwarte wody Dołu. Okręcił się dookoła szukając miejsca, w którym mógłby znaleźć Qrantela. Znalazł. Nieopodal było pewne ciemne miejsce, z którego wypływał potworny odór. Przestrzeń ta spowita była mrokiem. Shelaka spłynął tam i zapalił światło na Mieczu Toporowym. W następnej chwili przeraził się tak, że nie pamiętał wiele z widoku tej jaskini. Cała ściana jaskini była pokryta trupami różnego rodzaju od matoran po wielkie bestie. Nie które ciała były w częściach przybite do muru. Tytan wstrzymał oddech. Nie wiedział co teraz robić więc czekał monotonnie patrząc się w ścianę. Po dziesięciu sekundach Shelaka znalazł . . . rękę Hydraxona przybitą okrągłym gwoździem do tej ściany.
-Widzę, że podziwiasz moją wystawę – powiedział głos zza pleców Shelaki – a teraz odpowiesz czemu przychodzisz do mojej jaskini NIE UZBROJONY??
Shelaka zatrząsł się. W ręce nie miał już swojego miecza.

*

Tytan stał przed nieogarnioną potęgą wroga. Qrantel nie miał zamiaru mu odpuścić. Tym bardziej nie chciał wygrać uczciwie. Jedyną rzeczą, którą Shelaka uznał za swoją przewagę było to iż potwór morski nie wiedział po co bohater tu przyszedł.
-Przybyłem tu aby zadać pytanie – rzekł Shelaka nogą poszukując swojej broni.
-Nie podnoś tego narzędzia ponieważ chcę dać Ci ważną radę. Daję Ci ostatnią szansę abyś wyszedł stąd a nic Ci się nie stanie.
Shelaka podniósł Miecz Toporowy, uśmiechnął się i z pogardą powtórzył słowa:
-Przyszedłem tu aby zadać moje pytanie. I dostanę odpowiedź!
Skoczyli naprzeciw siebie. Shelaka ciął wysoko lecz jego cios został odparowany. Bohater z potworem zasypywali się seriami wymyślnych i szybkich ciosów. Walka z wymachiwania mieczami zmieniła się szybko w złożone zestawy piruetów, wyskoków i cięć. W pewnym momencie macka Qrantela wystrzeliła w powietrze i przytrzymała na dłuższą chwilę Shelakę. Oplotły niezwykle silne ramiona przeciwnika tak ,że nie mógł zaczerpnąć powietrza. Uniósł broń i upuścił używając do tego ciężaru broni i swojej ręki. Odciął mackę potwora. Krew trysnęła i popłynęła wzdłuż ściany jaskini. W następnym starciu Shelaka dostał mocne uderzenie w ramie i padł na kolna uderzony w brzuch. Qrantel zaczął się śmiać piskliwie i przeraźliwie. Nie obchodziło go kto kierował wszechświatem, nie interesowały go cierpienia niewinnych. W Shelace wzbudziło to wielki gniew. Wstał. Wróg zdziwił się. Podniósł miecz. Wróg wiedział z kim ma do czynienia. Uśmiechnął się kpiąco. Qrantel przerażony stał. Shelaka wymierzył mu cios w nogę lecz jego oręż został odepchnięty. Zraz potem Tytan wyskoczył w powietrze i roztrzaskał hełm przeciwnika. Qrantel wrzasnął na całą jaskinie. Shelaka patrzył na potwora umierającego w męczarniach. Z przeciętej głowy leciała krew.
-Moje pytanie – rzekł Tytan – Gdzie jest Helryx?
-Nie wiem kłamałem że jestem jasnowidzem – słabnąc odpowiedział męczennik.
-Gdzie ona jest?
-Nie jestem jasnowidzem.
-GDZIE?
-W głowie wszechświata – rzekł umierający.
I skonał. Shelaka pozostał na miejscu i nie był do końca pewien o co tu chodzi. Nic nie rozumiał. Był sam.



Ostatnio zmieniony przez Shelaka dnia Śro 21:21, 08 Kwi 2009, w całości zmieniany 6 razy
Czw 21:54, 26 Mar 2009 Zobacz profil autora
Zipekk



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5

Post
Yeah! Jako jeden z pierwszych mam zaszczyt ocenić twój ff. Zaczyna się ciekawie. Mam nadzieje, że z kolejnymi częściami wprowadzisz jakiś nastrój. Na zachęte 10/10


Ostatnio zmieniony przez Zipekk dnia Czw 22:12, 26 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Czw 22:11, 26 Mar 2009 Zobacz profil autora
Shelaka



Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Drugi rozdział! Oceńcie ludzie! Nie wiem czy dobrze ująłem miłość bohaterów Przewraca Oczami
Pią 21:53, 27 Mar 2009 Zobacz profil autora
Zipekk



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5

Post
Fajna część. Myślałem, że Opok nie żyje. 10/10 fajnie ująłeś nie martw się. Pobiłeś romantyczne sceny z Mody Na Sukces
Sob 10:22, 28 Mar 2009 Zobacz profil autora
Shelaka



Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Heh czyta się Zipekk na początku drugiego rozdziału jest: "Miesiąc temu"
Nie 0:07, 29 Mar 2009 Zobacz profil autora
Akamai



Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 1527
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: mam wiedzieć?

Post
ARGHH!
Błędy, błędy, błędy.
Ortograficzne i interpukcyjne.
Piszesz to w Wordzie? Jak tak, to powinieneś przecież widzieć blędy? Myślałem, że pod tym względem będzie to lepsze od Mrocznych Opowieści.
Co do fabuły i pozostałych rzeczy...
Nawet niezłe. Pisz dalej i rozkręcaj akcję z rozdziału na rozdział.
Wątek miłosny... pocałunek... maską w maskę? :p Nie pasuje, ale może się przyzwyczaję :p
Sob 14:33, 04 Kwi 2009 Zobacz profil autora
Shelaka



Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Nowa część! Miło jest widzieć jak ktoś ocenia więc napiszcie coś!!
Czw 10:44, 09 Kwi 2009 Zobacz profil autora
Wap



Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: Kalisz

Post
Trochę błędów tu jest, ale tak, to F-F świetny. 8/10. Pracuj dalej.
Czw 11:08, 09 Kwi 2009 Zobacz profil autora
Zipekk



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5

Post
Fajny. Brnij dalej do przodu. Nie przestawaj pisać. Pisz i pisz! Jak narazie 9/10!
Pią 13:22, 10 Kwi 2009 Zobacz profil autora
Akamai



Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 1527
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: mam wiedzieć?

Post
Kiedy nowa część?

Ta ostatnia jest nawet fajna, tylko... nadal błędy. Czasami brakuje liter w wyrazach, ale co najważniejsze - przecinków. Fabuła nawet fajna. Tylko, że za mało opisujesz postaci, np. nie dowiedzieliśmy się, jak dokładnie wyglądał ten potwór morski. Narazie jest w miarę dobrze. 8/10.
Pon 18:51, 20 Kwi 2009 Zobacz profil autora
Shelaka



Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Teraz zajmuję się bardziej komiksami ale obiecuję, że w sobotę/niedzielę dojdzie nowa część. No bo wiecie FanFicki to mój żywioł. Mrugnięcie
Pon 19:45, 20 Kwi 2009 Zobacz profil autora
Souler



Dołączył: 10 Mar 2008
Posty: 2577
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Goleniów

Post
Ciekawe. Parę błędów stylistycznych, ale przeżyję. 9/10, bo bardzo mi się podoba.
Śro 21:45, 22 Kwi 2009 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum PFB Strona Główna » Tekst Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin