[FOTOKOMIKSY] Fritaty

[link widoczny dla zalogowanych]

Dołączył: 12 Mar 2016 Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Modliszki są pod ochroną, więc co to za zabijanie! Odcinki super. Więcej proszę.

[link widoczny dla zalogowanych]

14 - Bardzo dobry odcinek (może nie dobry dla Mantisa)
15 - Średni, za krótki
16 - Świetny.
Wciąż czekam na wincyj. Bardzo wesoły

Ostatni finał i lekki smuteczeg ale i tak dzięki za naprawdę fajną serie komiksów.
Czekam , ty dobrze wiesz na co XD

Jakoś nie chce mi się robić dłuższego wywodu o ostatnich odcinkach jak ostatnio, więc skupię się na pewnej rzeczy, która niemal rozsadziła mi mózg.

Finał. Coś co ma kończyć długo budowaną fabułę z przytupem, efektownie postawić kropę na końcu zdania, jakim jest opowiadanie historii, czy też rozwiać wszelkie wątpliwości, które się namnożyły w czasie poznawania ciekawej fabuły. Mam być z tego usatysfakcjonowany, a nie rozmyślać co się wydarzyło, bo nie ogarniam tego nagłego zwrotu akcji, czy też jak finał został przeprowadzony.
Ja wiem, że Fritaty to specyficzny rodzaj komiksu, ma swoją pokręconą logikę, bohaterów, antagonistów i wszystko co się da. Są robione przez jedną osobę, a konstrukcja Fritat narzuca pewne ograniczenia do zrobienia efektownych scen, tak jak i fakt, że są już rozłożone, więc nie da się zrobić jakichkolwiek dokrętek.

Ale jakim cudem maska, która tworzy zombiaki... wskrzesza zmarłych i jest w stanie zrobić tylko to nagle robi coś zupełnie innego. Nagle wybucha i na całe szczęście posyła do krainy wiecznych łowów tylko Takanuvę... znaczy głównego złego. Może mógłbym to sobie jakoś wytłumaczyć, że skumulowana w masce energia kinetyczna, na skutek niekontrolowanego jej uwolnienia, na chłopski rozum anihiluje wszystko w okolicy, czyli antagonistę, protagonistę, Fritaty, każdego debila, który się w okolicy napatoczył oraz pole bitwy i okoliczne przyległości. Z komiksów, filmów, książek, gier i dostępnej mi wiedzy wybuchy tak się zachowują. Pieprznięcie i wszystko w promieniu eksplozji ogląda sobie krater z góry.

A tu do piachu idzie tylko ten zły. Bo tak kurde działają wszystkie eksplozje...
To chyba jeden z najtańszych chwytów fabularny (i do tego najgorszy) jaki istnieje. Nie ma pomysłu na zamknięcie kilku wątków więc walnie się z dupy jakiś przedmiot, który nagle sprawia, że następuje nagle happy end, bo tak. Coś podobnego było w jednej z animacji, bodaj "Legenda Camelotu", gdzie włożenie Excalibura do skały z której został wyjęty, nagle magicznie unicestwia antagonistę, a jego przydupasów obezwładnia... bo to się dzieje gdy Excalibur zostanie włożony do zaklętej skały... zło zostaje usuwane ze świata...

Ale wracając do Fritatokomiksu. Naprawdę miałem swoiste nadzieje, czy oczekiwania, czy tam zamysł jak Maska Życia zostanie użyta przeciwko Tenirowi. Może podstępem zostanie mu założona, przez co jak w przypadku Matoro zginie, czy też zostanie przeklęty przez maskę jak jedna z Wielkich Istot, albo... nie wiem... Zelt ją założy zmieni się w Super Sayian i w epickiej bitwie rozgromi Tenira kończąc jego żywot za pomocą Kamehameha, które rozpieprzy całą okolicę i okoliczne kadry.
W końcu w ruch tu idzie Ignika, cholerna Maska Życia, jeden z najpotężniejszych artefaktów w świecie Bionicle, więc można, a nawet trzeba jakoś to solidnie wykorzystać, by pieprznięcie na koniec finału miało adekwatną moc.

Ale czego ja się tam spodziewam. Znów liczyłem na wielki finał, który mnie usatysfakcjonuje, czy też swoją epickością sprawi, że wyskoczę z kapci na Saturna, bo nie jestem godzien by oglądać tę zarąbistość, albo chociaż będzie się to fajnie oglądało/czytało. Ostatecznie satysfakcji nie ma, a finał to ciche pierdnięcie, które się przypadkiem komuś wymsknęło. Ponownie coś co miało przeogromny potencjał, sprowadziło się do nielogicznego banału, który co prawda nie jest na szczęście, aż tak zły jak zakończenie wojny spamu z Soundwavem, bo tę eksplozję i jej konsekwencje da się jeszcze w jakiś tam pokręcony sposób logicznie wytłumaczyć, ale tym samym nie sprawi to znowu, że finał będzie dobry.
Samo zakończenie tak by nie bolało, gdybyśmy mieli jakieś adekwatne przesłanki jak to ma zadziałać, czy mogli to łatwo wydedukować, albo inaczej się nie dało (bo dostalibyśmy takie przesłanki). W zasadzie boli tu najbardziej (znowu) zmarnowany potencjał.

Już tłumaczę.

Promień energii, który wystrzelił prosto w kierunku Tenira (i tylko Tenira; tak wiem, efekt różdżki nie wyszedł do końca tak jak chciałem) doprowadził do nadmiaru energii życiowej w jego ciele, a co za tym idzie - doprowadził do eksplozji energii, która go rozsadziła od wewnątrz.

Co do kwestii niewykorzystanego potencjału - nie neguję tego. Każdy ma inne oczekiwania, więc nie dziwi mnie w sumie taka reakcja. Od pewnego czasu jednak stwierdziłem, że jakkolwiek bym się starał to i tak nie dogodzę wszystkim - stąd też nawet nie starałem się tego robić. Zrobiłem ten finał, podobnie jak i cały ten sezon, według własnego uznania. Stąd też, jeśli komuś się nie podobał to trudno; ważne, że ja sam jestem zadowolony z tego, co zrobiłem. Wesoły

PS, a jako, że robiłem to według mojego widzimisię to przy okazji dopowiem jeszcze, że celowo i tym razem postanowiłem sobie darować kalkę z finału BvS. xD

[link widoczny dla zalogowanych]

Ostatnio zmieniony przez Zelt dnia Sob 1:05, 01 Paź 2016, w całości zmieniany 1 raz

To takie smutne Zawstydzony

Smutne i za krótkie. 9.9/10
Jestem zdziwiony, że moja Fritata, chciała pójść z Krzykiem, choć sam wolę podróżowanie samemu, ale i tak świetny odcinek.

[link widoczny dla zalogowanych] na koniec 5 sezonu. Mrugnięcie

Fajny odcinek, mało mówi i =tak powinno brzmieć dobre zakończenie!

Odcinek specjalny - [link widoczny dla zalogowanych]

Babciu, to jest zaje***te!

Długość odcinka jest odpowiednia. Taką długość powinny mieć wszystkie odcinki. Humor też super. Bardzo wesoły