Forum PFB Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
The many deaths of Toa Tuyet
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum PFB Strona Główna » Dyskusje ogólne / Opowiadania Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
The many deaths of Toa Tuyet
Autor Wiadomość
Lemonardo
Administrator


Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 4372
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Post
Tenir napisał:
Myśli, że z dialogami w cudzysłowach jest oryginalny, a jest żałosny.


LoL, tyle że w Ameryce dialogi PISZE się w cudzysłowach, a nie tak jak u nas.
Wto 15:54, 19 Cze 2007 Zobacz profil autora
Gaku
Dawny Administrator


Dołączył: 23 Sty 2007
Posty: 4135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

Post
Nieupełnie. Czudzysłowy to: "jakiś tekst", natomiast w Ameryce(i w Wielkiej Brytanii) piszę się w czymś takim: 'jakiś tekst'.
EDIT(żeby nie było double-posta)
Mertis napisał:
co wy tu solicie? Teksty mogą być pisane "I tak"
-i tak.
Widać że nie lubicie języka polskiego. Akurat na tej lekcji nie spałem to wiem. Więc nie wiem o co chodzi. Dopuszczalne są przeca obie formy

Chodzi o język angielski, nie polski. Spałeś za to na forum Mrugnięcie



Ostatnio zmieniony przez Gaku dnia Wto 16:41, 19 Cze 2007, w całości zmieniany 2 razy
Wto 16:25, 19 Cze 2007 Zobacz profil autora
Mertis
Dawny Moderator


Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 1900
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: z Gliwic

Post
co wy tu solicie? Teksty mogą być pisane "I tak"
-i tak.
Widać że nie lubicie języka polskiego. Akurat na tej lekcji nie spałem to wiem. Więc nie wiem o co chodzi. Dopuszczalne są przeca obie formy
Wto 16:37, 19 Cze 2007 Zobacz profil autora
Karmazynowy Król
Dawny Moderator


Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 1546
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5

Post
Hmyyy... Zdawało mi się, że obie z form są dopuszczalne. Kilka książek które widziałem i były pisane w Ameryce dialogi miało „normalnie”. Najwyraźniej się myliłem – mój błąd.

Nie zmienia to jednak faktu, że nie lubię stylu pisania GregaF xD.

~Tenir

Wto 18:30, 19 Cze 2007 Zobacz profil autora
Nuparu2
Dawny Administrator


Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2178
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Ponieważ Lemo nie odpowiada na PW, zamieszczam tu pobieżnie przetłumaczony tekst. Może zawierać błędy. Wyrazów na czerwono nie rozumiem - niech ktoś inny zje... yy, niech ktoś inny przetłumaczy.
Cytat:
Toa Nidhiki zrobił unik przed twardym jak skała uderzeniem DH zwanego Devastator. Nie był dość szybki, by unikąć kolejnego, co posłało go 20 stóp w powietrze i rozbiło o stos ekwipunku.

Nidhiki był szczęśliwy, słysząc nowiny Lhikana, że DH zinfiltrowali Metru Nui. Było w pewnym sensie wygodne widzieć, że niektórzy Matoranie nie zwariowali i nie zaczęli wykańczać swych towarzyszy, nawet jeśli obecne wyjaśnienie było nieco dziwne. Z drugiej strony, miał co robić.
Devastator był dużym gościem, podobnym do tony mechanicznych muskułów. Gorzej nawet, miał nawyk zmieniania się w piasek i znikania w szczelinach w podłodze, albo telekinetycznego przesuwania maszynerii. Było to dosyć irytujące. Lhikan zaoferował że zajmie się dwoma innymi DH i wyglądało na to, że Toa Ognia miał łatwiejszą robotę.
"Co tam jeszcze nowego?" pomyślał Nidhiki, wstając na nogi.
"Lubię cię" powiedział Toa, wzniecając mini-cyklon przeciw wrogowi. "Nie mówisz. Tak wielu z was, DH, ciągle gada podczas walki. Pewnie odzywasz się tylko wówczas, kiedy ci pozwalają, nie?
Devastator warknął i użył swej mocy mentalnej by zrzucić całą ścianę na Nidhiki. Toa Powietrza ledwo uskoczył, złapał belkę i cisnął nią w przeciwnika. Devastator złapał ją w powietrzu i złamał na pół.
"Nie wiem, czym cię karmią, ale chętnie bym tego spróbował" mruknął Nidhiki.
Ataki DH nasilały się. Nidhiki uskakiwał jak tylko mógł, wciąż drażniąc przeciwnika. "To był świetny pomysł, odliczać dni zabitymi Matoranami. A może ktoś inny na to wpadł? Intensywne myślenie nie jest twoją domeną".
Nidhiki oczekiwał, że Devastator się zdenerwuje, nie oczekiwał jednak, że zobaczy coś w rodzaju zaskoczenia, trwającego najwyżej dwie sekundy, zanim ustąpiło miejsca wściekłości.
"Co to miało znaczyć?" pomyślał Toa.
Devastator rzucił kilka kolejnych kawałków metalu - nic, czego Nidhiki nie mógłby łatwo ominąć, ale udawał, że dał się złapać. Kiedy Devastator ruszył, by go wykończyć, Nidhiki uderzył na niego cyklonem. DH obrócił się w piasek i zmierzał ku niemu w szczelinie w podłożu, ale Nidhiki był na to przygotowany. Wywołał drugi cyklon w pobliskim zbiorniku protodermis i zamienił piasek w błoto. DH starał się utrzymać w grze, ale Nidhiki nie zamierzał go wypuścić. Kilka dobrze wymierzonych ciosów i po wszystkim.
Wówczas pojawił się Lhikan. Pokonał DH zwanego Gladiatorem i innego, z mocą kameleona. Opowiedział, że jego przeciwnik pojawił się jako jednooki, żółty Rahi, ale nie miał pojęcia, co próbował naśladować.
"To już wszyscy" powiedział Lhikan. "Skończyło się".
"Jesteś pewien?"
"Gladiator i ja... ucięliśmy sobie pogawędkę" odparł Lhikan. "Jestem pewien".
"Idziemy do Tuyet, żeby jej powiedzieć, że może wyjść z ukrycia?"
Lhikan spojrzał na Nidhiki. Było coś w jego głosie, jakby Toa Powietrza był zatroskany. "Tak" powiedział Lhikan". "Muszę gdzieś umieścić tych DH zanim zdecydujemy, co z nimi zrobić, i zająć się kilkoma zadaniami od Dume. Wówczas udam się do Ga-Metru.
"Więc może tam się spotkamy" powiedział Nidhiki. "Tak... może".

Wykonanie zadania zajęło Lhikanowi więcej, niż się spodziewał. Zapadł zmierzch, kiedy już dotarł do Ga-Metru. Nidhiki był tu przed nim, stojąc wraz z Tuyet w tłumie Matoran. Ga-Matoranka leżała na ziemi, nieruchoma. Po masie ziemi i wody wokół jej ciała Lhikan wywnioskował, że musiała zostać wyłowiona z kanału. W jej ręce tkwiła znajoma tabliczka z imieniem Toa Tuyet.
"Co się stało?" spytał Lhikan, właściwie znając już odpowiedź.
"To było okropne" powiedziała Tuyet. "Usłyszałam krzyk i plusk... wybiegłam na zewnątrz... ale ona już nie żyła. Utopiona, wraz z tym... tym przeklętym przypomnieniem w swojej ręce.
"Tak jak reszta" powiedział Nidhiki. Jego oczy spotkały się z Lhikanem na długą chwilę. "Powiedz mu, kiedy to się stało, Tuyet".
"Kilak minut temu" powiedziała Toa Wody.
"Ale to był..." zaczął Lhikan.
Nidhiki mu przerwał. "Okropne, tak, tak. Ale nie martw się, Tuyet, Lhikan i ja złapiemy tych, którzy to zrobili. Możesz na nas liczyć."

Minęła jakaś godzina. Całkowita ciemność opadła na Metru Nui, tak jak na ducha jego mieszkańców. Nikt nie szedł w większym mroku niż Lhikan tej nocy.
Znalazł Tuyet w jej mieszkaniu. Spojrzała na niego z nadzieją. "Znaleźliście ich? Powstrzymaliście ich?
Lhikan przytaknął. "Tak. Nie masz... nie masz się czego obawiać. Nidhiki i ja złapaliśmy wszystkich trzech DH".
Tuyet uśmiechnęła się. "To cudownie! A więc odliczanie zakończone... mogę znowu żyć normalnie. Nie muszę już siedzieć w tej mrocznej komnacie - możemy znów dzielić się wspólnymi przygodami, tak jak wcześniej.
Lhikan ją minął. Zanim zareagowała, wybił dziurę w ścianie za nią i sięgnął do środka, jego ręka zacisnęła się na czerwonym, świecącym kamieni. "Czy tym też będziemy się dzielić? To jest ten Kamień Nui, czyż nie? Ten, o którym mówiłaś, że go nie masz?
"Skąd...
"Ten kamień jest pełen energii. Energia daje ciepło." powiedział Lhikan. "Kiedy wiedziałem, jak to znaleźć, było to już łatwe. Ciepło to moja domena.
Tuyet się otrząsnęła. Trzeba przyznać, nie wyglądała na zdenerwowaną albo zrezygnowaną. Była chłodniejsza niż większość znanych Lhikanowi Toa Lodu.
"Co masz na myśli przez 'wiedziałem, jak to znaleźć'? Nawet nie wiem, skąd to się tu wzięło!"
"Nie wiesz wielu rzeczy" powiedział Lhikan. "Na przykład, że ja i Nidhiki złapaliśmy tych trzech Łowców, którzy cię szukali - ale złapaliśmy ich dziś rano. Więc nie mogli zabić Ga-Matoranki tej nocy i zostawić tabliczkę. Nidhiki powiedział mi, że Devastator wyglądał na zaskoczonego, gdy powiedział mu o odliczaniu - więc zaczęliśmy się zastanawiać czy to dlatego, że on naprawdę nie miał pojęcia, o co chodzi. Oni cię szukali, to prawda, ale to nie oni zabili Matoran.
Lhikan stworzył pierścień ognia, by otoczyć Toa Wody. "Ty to zrobiłaś, Tuyet".
"To śmieszne!" odparła Tuyet, gasząc płomienie z pomocą miniburzy. "Oszalałeś, że mnie o coś takiego oskarżasz?"
"Mroczni Łowcy mieli rację. Kamień Nui wylądował w końcu na twojej wyspie domowej, a ty zabrałaś go ze sobą, kiedy przybyłaś tutaj. Chcieli go, a ty wiedziałaś, że nie zatrzymają się póki ktoś ich nie powstrzyma. Więc zaczęłaś to odliczanie i wysłałaś mnie i Nidhiki na poszukiwania. Kiedy nie usłyszałaś o naszym zwycięstwie, postanowiłaś utrzymać odliczanie.
Gwałtowny strumień wody wytrysnął znikąd i posłał go przez pokój. Uderzenie sprawiło, że wypuścił kamień, ale wylądował on wewnątrz bańki wodnej która grzecznie wróciła do Tuyet.
"Myślałam, że Nidhiki będzie problemem, ale nie ty" powiedziała cierpko. "Masz takie zaufanie, taką wiarę w czystość Toa. Nie sądzę, aby Nidhiki ufał nawet sobie samemu. Lepiej miej na niego oko, Lhikan, on jeszcze skończy z dobrem".
"Tak jak ty?" spytał Toa Ognia.
Tuyet się zaśmiała. "Jak ja? Z energią tego kamienia, stanę się napotężniejszą Toa jaka kiedykolwiek żyła. Pomyśl o tym - żadnych więcej ataków Rahi, żadnych więcej Mrocznych Łowców, nawet Bractwo Makuty będę mogła pokonać jedynie dla zabawy. To, czego Liga Sześciu Królestw próbowała dokonać za swojej świetności, dokonam ja - narzucę prawo i porządek na wszystko, co żyje."
"Twoje prawo i twój porządek" powiedział Lhikan. "Prawo budowane na ciałach Matoran, porządek oparty na kłamstwach. Nic dobrego z tego nie wyniknie."
"To twój problem, Lhikan." odparła Tuyet". "Zawsze podporządkowujesz się regułom. Zawsze martwisz się o innych. Czy nie pomyślałeś nigdy, że będziemy mieli o wiele mniej zmartwień, kiedy przestaniemy przejmować się kto może ucierpieć?"
"W dniu, w którym przestaniemy się o to martwić, staniemy się częścią problemu" powiedział Lhikan.
"Nie, żadnych więcej problemów" odpowiedziała Tuyet, jej wzrok kierował się ku kamieniowi w jej ręce. "Jestem o krok od wyjątkowego rozwiązania wszystkich problemów".
Jej ręka zaczęła ściskać kamień. Zaczął trzeszczeć, chmura energii otoczyła ją. Lhikan rzucił kulę ognia, ale ona odbiła ją, nawet nań nie patrząc. Jej moc rosła z każdą chwilą. Za chwilę mogła zdmuchnąć go niczym mały płomyczek w podmuchu huraganu.
"Nie rób tego!" krzyknął. "Pamiętaj, o co walczyliśmy! Pamiętaj, kim jesteś!"
" Nie dbam o to, kim jestem!" wrzasnęła Tuyet. "Dbam o to, kim mogę być!"
Następny ułamek sekundy stał się zamazany. Usłyszeli dźwięk, jakby góra pękała na dwoje, a wówczas drzwi przeleciały wzdłuż pokoju, uderzając w Tuyet.Nidhiki stał w wyłamanych drzwiach, otaczało go tornado.
"Cześć, skarbie, wróciłem!" powiedział.
Lhikan powstał z podłogi i zbliżył się do Tuyet, chcąc odebrać jej kamień. Odrzuciła go i zaatakowała Nidhiki falą wody ze środka komnaty. Chwilę potem jej moc eksplodowała, zawalając całe mieszkanie.
Wyprzedzając przestraszone oczy Toa Ognia, Tuyet zaczęła sie wznosić na kolumnie wody. Wyżej i wyżej, aż wydawało się, że może dotknąć gwiazd nad nimi. Zaśmiała się, straszliwym, podobny do grzmotu śmiechem, rozbijając w pył wszelkie nadzieje Lhikana niczym kryształy.
"Wiem, że zawsze patrzała na nas z góry, ale to jest niedorzeczne" powiedział Nidhiki. "Zamierzasz zamrozić jej plany?"
Lhikan nie odpowiedział. Zamiast tego, użył swojej mocy by wyssać całe ciepło z kolumny na której stała Tuyet. Efekt był natychmiastowy - woda zmieniła się w lód. Zanim Toa Wody mogła zareagować, Nidhiki podniósł tyczkę z protodermis metalicznego i zamachnął się, rozbijając kolumnę w pył.
Oszołomiona i wytrącona z równowagi, Tuyet wypuściła kamień. Bez kontaktu z nim, jej nowa moc zniknęła, a szok związany ze stratą takiej potęgi oszołomił ją. Spadła wraz z kamieniem. Lhikan obserwował oboje, zastanawiając się, które powinien złapać. Wybrał Toa. Nidhiki był zadowolony z tego wyboru. Ustawił się poniżej Kamienia Nui, gotowy go złapać w powietrzu. Kątem oka zobaczył, że Lhikan złapał Tuyet. Kamień Nui był bliżej, coraz bliżej... i wówczas podmuch ognia go odrzucił.
"Nie!" wrzasnął Nidhiki, próbując go złapać. Powierzchnia Kamienia była jednak stopiona i nie mógł go utrzymać. Kamień uderzył w podłoże i rozbił się na miliardy cząsteczek, które spłonęły i zniknęły bez śladu.
"Ty...!" wściekł się Nidhiki. "Ty głupi, naiwny... co jest z tobą!?"
Lhikan otoczył Tuyet płomienistym łańcuchem. Choć jej nie dotykały, nie mogła się ruszyć żeby się nie oparzyć, a były one tak gorące, że każda rzecz by wyparowała od kontaktu. Po zniszczeniu kamienia otaczało ją czerwone światło.
"Wybacz, Nidhiki. Mój błąd" powiedział Lhikan. "Myślę o stworzeniu wielu więcej takich w przyszłości".

Tuyet miała oczekiwać w Koloseum dopóki Lhikan i Dume nie zdecydują, jak ją ukarać. Pomimo straży, zniknęła w nocy i nigdy więcej nikt jej nie ujrzał. Raporty mówiące, że wielka istota nagle pojawiła się w celi i teleportowała się wraz z nią zostały uznane za, w najlepszym razie, przywidzenie.

Lhikan nigdy nie umiał sobie odpowiedzieć, co się stało z Tuyet, choć tajemnica nawiedzała go przez całe życie. Lecz więźniowie Dołu przywitali nowego towarzysza, Toa która została oskarżona o niewybaczalną zbrodnię - mordowanie tych, których powinna chronić.

Tuyet była wśród więźniów, którzy stracili życie gdy Wielki Kataklizm zniszczył Dół. Niektórzy uciekinierzy twierdzili, że była z Hydraxonem, próbując powstrzymać uciekinierów; inni twierdzili, że próbowała uciec na własną rękę i nie miała szczęścia.

Jak wiele rzeczy w życiu, pełna prawda nigdy nie została poznana... a ci, którzy wciąż ją pamiętają wierzą w cokolwiek, co pozwoli im spać spokojnie w nocy.



Ostatnio zmieniony przez Nuparu2 dnia Śro 11:30, 16 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Wto 13:08, 03 Lip 2007 Zobacz profil autora
ARES PRIME



Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 2291
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zabytek zwany Sandomierzem

Post
Toa zabijający Matoran ?! A myślałem że jednym takim draniem był Nihdiki..
Szkoda że to już koniec. Ale historia było ciekawa. Walka Toa i DH. Lihkan naprawdę był potężny. Ciekawe czy Tuyet przeżyła....
No historia bombka poprostu.
Wto 13:59, 03 Lip 2007 Zobacz profil autora
Apokalips
Moderator


Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 2996
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Jaki z tego morał ??? Kobiety są żądne władzy od zamieszchłych czasów xD ... Dlatego wszystkie hiper potężne artefakty musza być albo niszczone albo trzymane w ukryciu xD


Może ta istota która zabrała Tuyet to był Botar ?? A może ona zyje ?? może jej się udało ??

Wto 13:59, 03 Lip 2007 Zobacz profil autora
ARES PRIME



Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 2291
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zabytek zwany Sandomierzem

Post
A jak wyjaśnisz nagłe zniknięcie i znalezienie się w Dole ? Jasne żr to był BOtar.
Ale morał to wymyśliłeś w 10. To szczera prawda.
Wto 14:05, 03 Lip 2007 Zobacz profil autora
Grievous
Dawny Moderator


Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Post
Ta istota to był Botar Mrugnięcie Najlepsza historia jaką poznaliśmy w 2007 Bardzo wesoły Trochę mi to ogólnie przypominało SW ale i tak jest świetne .
Wto 14:15, 03 Lip 2007 Zobacz profil autora
Neo



Dołączył: 03 Gru 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Oczywiście że to Botar. I Tuyet zginęła podczas WK . To wszystko można wyczytać na biosectorze (wikii) no i wskazuje na to cytat "Tuyet była wśród więźniów, którzy stracili życie".
Wto 15:03, 03 Lip 2007 Zobacz profil autora
Matoro



Dołączył: 03 Wrz 2006
Posty: 672
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
No , to była ciekawa historia , pełna intryg i sekretów .Podobała mi się .Nawet nie podejrzewałem ,że to Tuyet .
Wto 16:23, 03 Lip 2007 Zobacz profil autora
Gaku
Dawny Administrator


Dołączył: 23 Sty 2007
Posty: 4135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

Post
Ekstra ta historia, bomba. Z morałem trafiłeś w samo sedno Mrugnięcie
Wto 17:02, 03 Lip 2007 Zobacz profil autora
Karmazynowy Król
Dawny Moderator


Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 1546
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5

Post
Historia ciekawa. Trochę krótka, ale mi to odpowiada. jak wspomniałem podoba mi się historia, ale sam styl pisania... .

Nie spodziewałem się takiego zakończenia. podoba mi się!

~Tenir

Wto 17:05, 03 Lip 2007 Zobacz profil autora
Ilmis



Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Planeta Baal

Post
Historia bardzo fajna i ciekawa, ale nie podejrzewałem że to Tuyet.
Wto 17:07, 03 Lip 2007 Zobacz profil autora
Nuparu2
Dawny Administrator


Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2178
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Panie i panowie, czy pamiętacie Łowcę, który zamienił się w Keetongu, aby oszukać Lhikana (i wyjaśnić obecność Keetongu na okładce Bionicle: Dark Hunters)? Otóż ten łowca to nie kto inny, jak... Triglax!
Pon 12:36, 04 Lut 2008 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum PFB Strona Główna » Dyskusje ogólne / Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin